Ks. Twardowski pisał, iż jest większym ryzykiem
rodzić
się,
niż
umrzeć
– tak
powszechnym
doświadczeniem
jest
śmierć.
Paradoksalnie,
jest
ona
też
jedną
z
największych
tajemnic. Niektórzy
wolą się nie wdawać
w rozważania o niej,
uważając je za
niepotrzebne przypominanie
o nieuchronnym tragicznym
losie. Dla innych zaś
tematyka ta staje
się bardzo ważna. Tak
było z Tolkienem.
Tajemnica
Człowiek,
gdy nie umie wyrazić
czegoś wprost, zaczyna używać
metafor. Tak w
Liściu, dziele
Niggla Profesor przedstawił
moment śmierci jako nieuniknioną
podróż. Cechą wszakże
wszelkich porównań – szczególnie
dotyczących rzeczy metafizycznych
– jest ich niewystarczalność.
W obliczu niektórych
tematów należy więc,
jak się wydaje, uznać
w pokorze, że przerastają
one wszelakie zrozumienie.
W świecie Tolkiena ostateczny
los człowieka jest właśnie
taką tajemnicą: nawet aniołowie
opiekujący się światem
nie wiedzą, gdzie odchodzą
ludzie po śmierci.
Ignorancji
potężnych duchów było
wszakże Profesorowi
za mało. Uwydatnił
jeszcze tę niewiadomą,
jaką jest kres życia
ludzkiego, zasiedlając
Ziemię innymi istotami rozumnymi
i wolnymi, acz nieśmiertelnymi!
I oto człowiek poznaje
elfów, którzy żyją, aż
się zmęczą lub zostaną
zabici – i wtedy duch
ich przechodzi do miejsca
oczekiwania – ale później
mogą wrócić do swojego
ciała. Krasnoludy po długiej
ziemskiej egzystencji,
podobno, też lądują
w tym samym miejscu,
co elfowie,
a ich wodzowie nawet
przeżywają reinkarnację!
Potomek ludzki zaś
wie tyle, że po
śmierci odchodzi gdzieś
w niewiadome.
Lęk
Niewiadome napełnia obawą. Tym większą, im mniejsza jest możliwość odwrotu, jakby coś poszło nie tak. Nic więc dziwnego, że śmierć może wydawać się straszna. Tyle, że lęk ma różne oblicza.
Walka o to,
aby
nie
utracić
życia,
jest
częścią natury człowieka
i
zwie
się
instynktem
samoobronnym.
Natomiast
jest
inny
rodzaj strachu, który opanował Numenorejczyków, mieszkańców tolkienowskiej Atlantydy. Oni żyli trzy razy dłużej, niż pozostali ludzie, a w końcu i tego im się zrobiło za mało. Dlaczego? Oto ich odpowiedź: Jakże możemy nie zazdrościć Valarom czy bodaj najmniejszej istocie nieśmiertelnej? Żąda się od nas ślepej ufności, nadziei niczym nie poręczonej, skoro nie wiemy, co nas w bliskiej przyszłości czeka. Woleli więc życie doczesne z jego troskami i bólem, ale za to znajome.
Człowiek jednakże nie zawsze chce wszystko przewidzieć. Chociażby nieprzemijająca obecność na półkach sklepowych „Kinder
niespodzianek” wskazuje na ludzkie pragnienie bycia zaskakiwanym. Jest tylko jeden warunek: ten, który przygotowuje niespodziankę, powinien być kimś życzliwym. I tu jest właśnie pies pogrzebany! Numenorejczycy nie mieli odwagi umrzeć, bo przestali ufać Stwórcy, a śmierć postrzegali jako karę. Tolkien wszakże w Silmarillionie podkreślał, że to dopiero Nieprzyjaciel ludzkiego rodu skaził swoim cieniem ten dar Iluvatara.
Dar
Według
Profesora, śmierć jest
dla ludzi przeznaczeniem,
darem, którego
nawet Valarowie
zmęczeni brzemieniem
tysiącleci mogą
im pozazdrościć.
Elfowie, krasnoludy,
a nawet Valarowie
są z tym światem
związani i nie
mogą się od niego
wyzwolić, aż przeminie.
Człowiek zaś po
śmierci odchodzi,
aby już nigdy nie
powrócić. Gdzie? Nawet
najmądrzejsi z mądrych
u Tolkiena nie wiedzą.
Pewni jednak są, że
prawdziwa Ojczyzna człowieka
leży poza granicami
rzeczywistości widzialnej
i nic ani nikt
(poza samym Stwórcą) nie
może zmienić tego przeznaczenia.
Jak do przyrody elfa
należy nieśmiertelność, tak
dla istoty ludzkiej właściwe jest
umieranie. Jest jednym
z elementów stanowiących
o jej człowieczeństwie.
Jedna z miłośniczek
Tolkiena, Hyalma, ujęła to w zdaniu, iż bez
śmierci człowiek by
nie istniał.
Mortalitas
nie jest jednak czymś,
co samo z siebie
tworzy osobę ludzką, ale
jest darem wolności,
świat bowiem jest okrągły, skończony i stanowi krąg, z którego nie można uciec – chyba że poprzez śmierć. Śmiertelność jest zatem powołaniem do transcendencji, czyli przekraczania granic. W tolkienowskiej rzeczywistości jednak nie ma odpowiedzi, co jest celem ostatecznym tej wędrówki poza świat materialny. Przynosi ją Objawienie.
Nieco
teologii
Księga
Mądrości twierdzi,
iż śmierci Bóg
nie uczynił
i nie
cieszy się
ze zguby
żyjących (Mdr 1,13).
Wydaje się to sugerować,
że umieranie od początku
nie miało być ludzkości
właściwe. Następny rozdział
jednak podaje nieco inną
perspektywę, gdyż mówi:
A śmierć
weszła na
świat przez
zawiść diabła
i doświadczają
jej ci,
którzy do
niego należą
(Mdr 2,24). Jeżeliby autorowi
chodziło o śmierć
fizyczną, to ani
Jezus, ani Maryja, ani
święci nie powinni byliby
się z nią zmierzyć.
Co jednak w takim razie
stało się za przyczyną
szatana? Współczesne
nauczanie teologiczne
o początkach świata (tzw.
protologia) przedstawia
jako jedną z hipotez,
iż ogród Eden znajdował się na Ziemi. Ludzie więc po przebywaniu w tym pięknym, ale nie ostatecznym miejscu swego zamieszkania mieli umrzeć, aby dostąpić widzenia Boga twarzą w twarz. Śmierć ta jednak, przeżywana w łączności ze Stwórcą, nie była straszna: była naturalnym przejściem do innego stanu. Dopiero grzech, wprowadzając nieufność w relację człowieka do Pana, zniekształcił przeżywanie tego wydarzenia i lęk przed nim.
Wolność
Chrystus
przyszedł, aby
uwolnić tych
wszystkich, którzy
całe życie
przez bojaźń
śmierci podlegli
byli niewoli
(Hbr 2,15). Nie zmienił
ludzkiego przeznaczenia,
ale sam w nie
wszedł. W ten
sposób, jednocząc
się z człowiekiem
w tym doświadczeniu,
przywrócił właściwy sens
umierania jako przejścia
od życia do życia.
Przez swoje Zmartwychwstanie
zaś ukazał to, czego
nie wiedzieli (a może,
o czym nie pamiętali?)
ludzie w świecie Tolkiena,
czyli cel tej drogi.
Jest nim niekończące
się przebywanie w
Bogu, który jest kochającym
Ojcem. Czy w tej
perspektywie wiecznego
szczęścia jest jeszcze
miejsce na lęk?
Valarowie
z
wielką
troską
wzywają
was,
abyście
nie
odmawiali
ufności
losowi,
do
którego
zostaliście
powołani,
gdyż
inaczej
zmieni
się
on
w
krępujące
was
pęta.
* Cytaty z Tolkiena w tłumaczeniu M. Skibniewskiej.
Za tym przekładem świadomie jest używana forma „elfowie” zamiast „elfy”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz