Czasem wystarczy kilka słów, żeby zmienić zwykłe myślenie. Tak i dla mnie już sam wstęp do tego artykułu okazał się nieoczekiwanym uświadomieniem...
Gary Chapman mówiąc o językach miłości jako jeden z nich wymienia prezenty. Przyznaję, że dla mnie one są dość ważne: uwielbiam dostawać różne niespodzianki, niekoniecznie drogie czy aż tak strasznie potrzebne. Po prostu coś special for me. Lubię też dawać prezenty, szczególnie takie, które wiem, że na pewno ucieszą. Chyba, z tym wiąże się też myślenie: "Trzeba dawać coś konkretnego, co jeszcze zostanie". Czyli nie można na święta ograniczyć się czekoladkami, kwiatami, a nawet biletem na kino.. No bo wtedy nie będzie śladu: czegoś, co można dotknąć.
...a może akurat lepsze jest dawanie prezentów, które ucieszą, ale nie będą zaśmiecać mieszkania? Chyba że wiadomo, że ktoś potrzebuje jakiejś rzeczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz