O mnie

Moje zdjęcie
Grekokatoliczka zamiłowana w Nadzwyczajnej Formie Rytu Rzymskiego. Białorusinka uważająca się za mieszkankę Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Doktor teologii moralnej.

19 sie 2017

Wątpliwości charyzmatyczne

Pamiętacie mój poprzedni wpis, moje modernistyczne rozwagi? Zmieniam zdanie.

***
Opuściłam Wspólnotę Emmanuel całkiem niedawno, bo od lipca. Odeszłam bez urazów i bez większych zastrzeżeń -- i to właśnie jest trudne. Jeślibym uciekła przed nadużyciami i błędami, mogłabym po prostu stwierdzić: to był błędny etap mojego życia. Ale nie było tak.
Jednocześnie osoby, którym ufam, są bardzo sceptyczne wobec wszelakich ruchów charyzmatycznych. Pół roku temu polemizowałam z tym. Dziś patrzę inaczej. Nie stwierdzę na razie arbitralnie "wspólnoty charyzmatyczne są złem", ale jestem skłonna, by w to uwierzyć. Pomimo moich własnych doświadczeń, a częściowo też z ich powodu. Przedstawię jednak nieosobiste źródła wątpliwości.

***
Zastanawiającym jest spotykane czasem zestawienie dwóch wydarzeń z 1 I 1901 AD:
"1 stycznia 1901 r. – ponownie na prośbę s. Eleny, papież w imieniu całego Kościoła wzywał Ducha Świętego śpiewając hymn „Veni Creator Spiritus – O stworzycielu Duchu, przyjdź!” W modlitwie tej Ojciec Święty wyraził pragnienie, aby XX wiek stał się szczególną przestrzenią działania Ducha Świętego.
Dokładnie tego samego dnia na drugim końcu świata w Topeka w stanie Kansas w USA, wielebny Fox Parham prowadził intensywne czuwanie modlitewne ze studentami z Bethel Colege i Bible School. Jedna ze studentek, Agnes Ozman, poprosiła pastora o modlitwę, o chrzest w Duchu Świętym. W chwili, gdy modlił się w jej intencji doświadczyła wylania Ducha Świętego i zaczęła mówić językami. To wylanie, którego później doświadczyli także inni studenci, a także sam Charvles Parham jest powszechnie uznawane za początek pentekostalizmu tj. chrześcijaństwa zielonoświątkowego lub inaczej charyzmatycznego". 
Czy to oznacza, że Duch Święty odpowiedział Papieżowi, Pasterzowi Kościoła katolickiego, poprzez udzielenie darów... heretykom? To było nieco przed SW II. Protestanci zdecydowanie byli postrzegani jako heretycy.
Że Bóg chciał w ten sposób pokazać, że jednak oni nie są heretykami? W takim razie... Po co w ogóle Kościół katolicki? Czyżby Bóg zaprzeczył sam sobie, czyżby zmienił prawdę albo nagle przestał wymagać od człowieka jej uznania?

A może jednak... Szatan okazał się przebiegły i wykorzystał tę okazję? Może "odnowa w Duchu Świętym" jest dzieckiem innego ducha?

Tak, też wiem, że są liczne owoce w powołaniach i dziełach miłosierdzia. Zaryzykuję jednak pytania raczej retorycznego -- a jakie są owoce w zbawionych duszach? Retorycznego, bo wątpię, aby ktokolwiek z nas mógł na nie odpowiedzieć. Warto jednak przy ocenie "skuteczności" wszelakich działań brać pod uwagę to przecie najważniejsze kryterium. Bo szatan może pozwolić na kilku zbawionych, jeśli przez to większość zostanie w jego władzy... On już przegrał, ale wciąż próbuje zrobić tak, aby ludzkość ta walka kosztowała jak najwięcej.

Niestety, ocena owoców nie jest tak łatwa i oczywista, jakby się chciało. Świadkowie Jehowy są mili, przyjaźni i pomocni. Są ofiarni w swojej "ewangelizacji". Mogą być święcie przekonani, że głoszą innym prawdę, która służy ich zbawieniu. Ale całe ich nastawienie nie zmieni faktu -- prowadzą ludzi do piekła, fałszując obraz Boga. Z ruchami charyzmatycznymi może być podobnie, więc zachęcam do ostrożności.

***
"Fundamentalne prace o Duchu Świętym wyszły m.in. spod piór kardynałów: Leona Josepha Suenensa i Yvesa Congara"
"Spod piór kardynałów". Dobre świadectwo? Może... choć warto zapytać o to, kim byli ci kardynałowie. Suenens był jednym z tych, co się sprzeciwili encyklice Humanae vitae. Congar (na marginesie, kardynałem został dopiero w 1994 r.) przez jakiś czas miał zakaz nauczania, a chwałę przyniósł mu SW II (i nie tylko jemu; Sobór ten chyba postawił sobie za cel, aby gloryfikować i czerpać z tych, co kilkanaście lat temu byli uznawani za niepewnych teologicznie).

***
"Następstwem tych kontaktów było podjęcie w styczniu tego roku wspólnej modlitwy oraz przyjęcie z rak protestantów „chrztu w Duchu Świętym”. Z wydarzeniem tym łączyło się doświadczenie mocy Ducha Świętego i Jego charyzmatów. Po raz pierwszy udzielono chrztu w Duchu Świętym katolikom".
Przyjęcie tzw. chrztu w Duchu Świętym z rąk protestantów. Nie, to nie jest powód do chluby, do radości, do świętowania udanego ekumenizmu. To jest stwierdzenie, iż "w Kościele katolickim czegoś brakuje, a to coś mają heretycy... oj, przepraszam, przecież już jesteśmy po Soborze! ...bracia ze wspólnot protestanckich". Poważnie? Czyli pełnia prawdy i środków niezbędnych do zbawienia jest jednak niepełna?
Otrzymali z rąk... Co się przekazuje poprzez nakładanie rąk? Przecież sam dotyk nic nie daje. Skutek następuje wtedy, gdy chodzi o rzeczywistość duchową. A zatem PROTESTANCI -- heretycy i niemający święceń -- przekazali jakąś siłę duchową ochrzczonym katolikom i to miało swój skutek, tzn. gadanie językami. Hm. Coś mi śmierdzi. I nie wiem, czy nie siarką.
UPD Nie tylko mi to śmierdzi, oto głos x. Sławomira Kostrzewy: https://youtu.be/DcnoNw5GOHA?t=37m5s

***
Okazałam się na zewnątrz Wspólnoty i zaczynam coraz bardziej wątpić. Bóg działa pomimo wszystko. Gdzie rozpanoszył się grzech, tam jeszcze bardziej rozlała się łaska. A uczciwe poszukiwanie Boga połączone z niezawinioną nieświadomością tego, w czym się tkwi, mogą rodzić świętych także we wspólnotach charyzmatycznych -- i pewnie tak się dzieje. Ale czy nie lepiej być świętym dzięki Kościołowi, a nie pomimo wspólnoty?...

***
Do rozwagi dołączam jeszcze wykład x. Stehlina. I tak, mam świadomość, że FSSPX nie ma uregulowanego statusu kanonicznego.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz