Do dnia poprzedniego warto dodać piękne doświadczenie
pierwszego noclegu (w Rudzie? Rudej?), gdy nasz gospodarz ze słowami: „Przepraszam, niczego nie
przygotowałem do jedzenia” – podał nam wymarzoną zimną wodę i przesmaczny biały
serek. Pierwsza noc pielgrzymkowa pozostawiła całkiem fajne wrażenia.
***
***
W tym dniu zostałam przez Księdza przedstawiona grupie, co
doprowadziło do wywiadów… Chyba mówiłam jakieś świadectwa. Do końca pielgrzymki
jednak tak i nie opowiedziałam o swoim dojściu do Wspólnoty Emmanuel. Nie
szkodzi J
Przede Mszą wyszły zawirowania z naszym "lizakiem", i oto ja – generalnie nieświadoma, o co chodzi – musiałam go wziąć i gdzieś iść. Współczuję Przewodnikowi, który na pewno trochę się zdenerwował. Mam jednak nadzieję, że nie ma mi za złe – w końcu szłam po raz pierwszy, a to dopiero drugi dzień...
Dni mi się mylą, ale chyba to dziś Siostry pielgrzymkowe zwróciły uwagę na brak skarpet na moich nogach. Właściwie to uważałam, że na razie nie potrzebuję. Wspominane już buty były całkiem fajne, a na wszelki wypadek jakieś ze dwie pary skarpet miałam. Siostry jednak nie chciały tego przyjąć, i oto wkrótce dostałam od Siostry Stanisławy kilka nowiutkich par. Chociaż nie przejmowałam się chodzeniem bez nich, ale już mając, naprawdę doceniłam. Żadnej więcej pielgrzymki bez odpowiedniej ilości skarpet! W dniu "skarpet" spełniła się też moja kolejna "zachcianka żywieniowa" – cudowne zimne mleko! Ale czy to na pewno było dzisiaj?.. Wiem, że to było podczas obiadu, na którym rozdawano kawę w buteleczkach :)
Dni mi się mylą, ale chyba to dziś Siostry pielgrzymkowe zwróciły uwagę na brak skarpet na moich nogach. Właściwie to uważałam, że na razie nie potrzebuję. Wspominane już buty były całkiem fajne, a na wszelki wypadek jakieś ze dwie pary skarpet miałam. Siostry jednak nie chciały tego przyjąć, i oto wkrótce dostałam od Siostry Stanisławy kilka nowiutkich par. Chociaż nie przejmowałam się chodzeniem bez nich, ale już mając, naprawdę doceniłam. Żadnej więcej pielgrzymki bez odpowiedniej ilości skarpet! W dniu "skarpet" spełniła się też moja kolejna "zachcianka żywieniowa" – cudowne zimne mleko! Ale czy to na pewno było dzisiaj?.. Wiem, że to było podczas obiadu, na którym rozdawano kawę w buteleczkach :)
Uwielbiałam. Radośnie, z podniesieniem rąk i tańczeniem. W
którymś momencie mi się zdało, że ktoś z tyłu mnie wyśmiał czy coś takiego. Nie
wiem, czy tak rzeczywiście było, ale pomyślałam, że co mnie to obchodzi?
Przecież Bóg jest tego wart. I wieczorem otrzymałam swoje słowo:
„Taka bowiem jest wola Boża, abyście przez dobre uczynki zmusili do milczenia niewiedzę ludzi głupich” (1P 2,15).
Zdecydowanie odczytałam uwielbianie jako uczynek
dobry, którego Pan ode mnie chce.
W tym dniu na noclegu kolejny raz przełamywałam siebie,
zagadując córkę gospodarzy. Wcale nie jest to dla mnie takie łatwe, jakim
mogłoby się wydawać… Próbowałam też poznać dziewczyny ze swojej dziesiątki, co też trochę mnie kosztowało. Warto było. Usłyszałam piękne świadectwa.
***
Pomimo urodzenia się w uroczystość Wniebowzięcia, mam problem w relacji z Maryją. Tym bardziej z Częstochowską – tak bardzo polską. Ta piosenka jednak mnie bardzo wzrusza, nawet do łez. A poznałam ją właśnie podczas pielgrzymki. Powinno mi być wstyd, ale czasem żałuję, że nie jestem Polką. Mieć taką Królową to niesamowity dar, a ja na razie nie umiem do końca Jej się oddać.
***
Pomimo urodzenia się w uroczystość Wniebowzięcia, mam problem w relacji z Maryją. Tym bardziej z Częstochowską
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz