O mnie

Moje zdjęcie
Grekokatoliczka zamiłowana w Nadzwyczajnej Formie Rytu Rzymskiego. Białorusinka uważająca się za mieszkankę Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Doktor teologii moralnej.

21 wrz 2015

Mam tę moc ;) -- Refleksje z konferencji dla liderek

Pielgrzymkowy dziennik wisi nade mną jako obowiązek -- dobrowolny, ale coraz bardziej uciążliwy, bo pamięć jest słaba. Ten ciężar jednak już jest, a nowego dokładać sobie nie chcę, więc relację z wczorajszej konferencji "Masz w sobie moc" piszę na gorąco. Szczególnie, że mam na nią zamówienie :)

Postawiono mi wyzwanie, aby stanąć "w prawdzie" i napisać "odważnie, acz z sercem". Postaram się sprostać, ale na wstępie muszę mocno podkreślić: moja recenzja jest bardzo subiektywna, przepuszczona przez filtr mnie samej, jaką jestem. I nie będę mogła uniknąć krytyki.


1. "Nie bój się porażek" Jan Fazlagić
Wykład z założenia miał być oryginalny. Dla mnie jednak słowo najbardziej go charakteryzujące to chaotyczność. Usprawiedliwiam brakiem czasu a pragnieniem przekazania informacji, ale jednak zabrakło mi struktury (choć ze slajdów wynikało, że ona jest). Potrafiłam wszakże wyłapać kilka interesujących rzeczy o odbieraniu porażki przez ludzki mózg.
a) Doświadczenie przegranej jest dwa razy intensywniejsze od wygranej (wygrać 10 zł + przegrać 5 zł = 0). Nie mam refleksji na ten temat, po prostu jest to ciekawe.
b) Mózg traktuje bolesne przeżycia psychiczne jak fizycznie zadany ból. Zastanawiające. Zdaje się, że ja bardziej boję się bólu fizycznego niż psychicznego. A dla mego mózgu więc ten drugi wcale nie jest inny?..
c) Nie doceniając mechanizmów obronnych, człowiek przewiduje, że w przypadku porażki doświadczy więcej żalu, niż to będzie faktycznie. To jest bardzo pożyteczna wiedza! Bo niemało decyzji nie jest podejmowanych z lęku przed "jakże ja to wytrzymam?" (np. "jakże ja będę bez tego chłopaka, jak wszystko dookoła mi o nim przypomina?"), a z powyższego twierdzenia wynika, że będzie łatwiej, niż się zdaje. A odwaga się opłaca :)

2. "Syndrom Kopciuszka, czyli kobieta w biznesie" Marzena Mazur
Pięknie i z humorem opowiedziana bajka, która potrafiła nie uśpić. Opowieść o pseudo-Kopciuszku, która chciała awansować, ale nie mogła sobie na to pozwolić. Dlaczego pseudo? Bo po bajce był komentarz o Kopciuszku prawdziwym -- kryminalistce, zakonspirowanej agentce, która tylko do czasu siedzi w popiele, aby w odpowiednim momencie wyskoczyć... i zostać Królową. Spostrzegawczość, odwaga, ryzyko, akceptacja możliwości błędu i porażki, decyzja -- to jest prawdziwy Kopciuszek z perspektywą królowania. Kopciuszek, który ściąga rycerza z siodła i sam się tam usadawia, a jeśli spadnie, to zaczeka na kolejnego... konia. Piękna historia. Aby się uczyć od prawdziwego Kopciuszka odwagi!

3. "Nie musisz być doskonała, żeby kochać siebie" Patrycja Załug
Prelekcja, która wywołała we mnie szał emocji. Nie dlatego, żebym się dowiedziała dużo nowego, ale dlatego, że prelegentka mówiła o tym, czego -- chwała Bogu! -- doświadczyłam w tym roku. O tym było pierwsze Słówko mojej pielgrzymki. Być prawdziwą. Po prostu być prawdziwą. Taką siebie przyjąć, taką siebie dawać innym, taką dać się pokochać. Popieram na 100%. I to wcale nie oznacza, że stoję w miejscu. Kiedy wiem, że jestem kochana i akceptowana pomimo wszystko, mam w sobie więcej MOCY, żeby się zmieniać na lepsze. Na moim prywatnym doświadczeniu: w pielgrzymce uśmiechałam się, okazywałam mało zdenerwowania, byłam cierpliwa, bo byłam otoczona przyjaznymi ludźmi, którzy mnie przyjmowali taką, jaką jestem. Jednego dnia zadedykowano nam piosenkę Arki Noego "Nieidealna". Taka, jaka jesteś, jesteś fajna, nie musisz być idealna. I to jest to! Pani Patrycja mówiła, że trzeba otaczać się ludźmi, którzy nas akceptują, którzy mówią "dasz radę!". I znowuż potwierdzam. Doświadczyłam "obcinania skrzydeł" -- i to nawet od bliskiej osoby. To jest jedna z rzeczy, która odpycha od człowieka i sprawia, że przebywanie z nim nie przynosi radości.
Przyzwolenie sobie na bycie sobą daje też wolność. Nie trzeba udawać. Nie trzeba "zdobywać" kogoś kosztem własnej tożsamości. Zresztą, to przecież kompletnie nie ma sensu! Jeśli mi na kimś zależy, to chcę, by polubił MNIE, a nie moją maskę, czyżby nie?

4. "Mądra i pełna mocy liderka XXI wieku" Dagmara Gmitrzak
Celem prelekcji było spotkanie z wewnętrznym jaguarem, z własną mocą. Zaciekawiło mnie, że prelegentka na ten symbol "wpadła", że jakoś się pojawiał w jej życiu -- tak wnioskuję, że Bóg pomaga człowiekowi odkryć swoje powołanie nawet wtedy, gdy człowiek nie pyta wprost Stwórcy, ale jest generalnie otwarty na przyjmowanie podpowiedzi co do swojego zadania.
Spotkanie z jaguarem miało się odbyć w naszym wnętrzu. Nie mogłam jednak do tego się przekonać: może, boję się własnej mocy. Ale raczej chodzi o to, że moja moc, moja siła nie płynie ze mnie samej. Wcześniej, niż jaguara, spotkałam w wyobrażeniowej dżungli Lwa. Bardzo konkretnego Lwa z pokolenia Judy:
"Łucja schowała twarz w jego grzywie, aby ukryć się przed jego spojrzeniem. Ale w tej grzywie musiały być jakieś czary, bo natychmiast poczuła, jakby ją napełniła lwia siła. Podniosła się.
-- Przepraszam, Aslanie. Jestem już gotowa.
-- Teraz jesteś jak mała lwica -- rzekł Aslan. -- I teraz cała Narnia zostanie odnowiona". (C.S. Lewis "Książę Kaspian")
Nie chcę być jaguarem. Wolę być lwicą.

5. "Seks na wysokich obcasach" Alicja Długołęcka 
Trudna do skomentowania prelekcja, bo bardzo mocno niezgodna z moimi poglądami, a nie chcę tworzyć apologii. Chodzi we mnie pytanie: Jaki jest wg prelegentki cel seksu? Zdaje mi się, że zupełnie przewrotnie rozumiany w porównaniu do tego, czym człowiek został przez Boga obdarowany. I z tego względu nie ma sensu podejmować dyskusji, bo to musiałby być cały wykład z teologii ciała.

6. "Eliksir młodości" Paweł Fortuna
Z tej prelekcji wyniosłam sposób na stwierdzenie, czy uśmiech jest szczery: wystarczy sprawdzić, czy uśmiechają się tylko usta, czy też oczy. Generalnie, Pan Paweł zachęcał do tego, aby się nie bać bycia uśmiechniętym, choć robił to w sposób niekonwencjonalny, bardzo przypominający mi Ahmeda ze starego skeczu. Podobało mi się. Tu można było szczerze się pośmiać.

7. "Terapeutyczna MOC śmiechu" Elżbieta Dąbrowska, Barbara Sawicka
Na tej prelekcji natomiast można było się pośmiać nieszczerze. Słyszałam już, że psychosomatyka działa w ten sposób, że zaczynając uśmiechać się, kiedy nie mam na to ochoty, z czasem poczuję się radośnie. Zaprezentowana przez prelegentki joga śmiechu jednak mnie nie zachwyciła. Po pierwsze, mam dystans do wszystkiego, co jest związane z jogą. Egzorcyści uprzedzają, i tu wolę być uprzedzona. Po drugie, wiem, że śmiech to zdrowie, ale śmiać się na siłę, traktować śmiech jak przysiady czy pompki... Wolę śmiechoterapię, która -- zgodnie z podanym przez prelegentki rozróżnieniem -- potrzebuje narzędzi, np. komedii. Po co się śmiać bez przyczyny, jak można ucieszyć i ciało, i umysł? Polecam Jeeves and Wooster
Poza tym, czasem te śmiechy nie wyglądały szczerze. A taki śmiech na siłę nie przyciąga.

8. "Narzędzia Twojej mocy" Bernard Fruga
Początkowo Pan Bernard miał występować rano. Zamiana czasu zdaje mi się jednak dobra, bo ta prelekcja miała charakter warsztatowy, co jest bardziej na miejscu po porządnej dawce teorii. Podana treść nie była dla mnie czymś nowym, jako że przeczytałam już ISRIKUZa, i to -- przynajmniej w kawałkach -- parę razy :) Było to jednak przypomnienie, na czym polega pogodne przywództwo, oraz zachęta (zresztą, umocniona ćwiczeniami), żeby się zastanowić nad tym, co mi w życiu przeszkadza i co trzeba poprawić. Cieszyłam się też możliwością usłyszenia Pana Bernarda na żywo i porównania do 1-minutówek. Raczej, jest taki sam :)
Zdaje mi się wszakże, że za mało było czasu na poważniejsze zastanowienie się nad kołem. Ja próbowałam robić zgodnie z częstymi poleceniami psychologów przy testach: wybieraj pierwsze, co przychodzi na myśl. Chyba jednak ten diagram potrzebuje więcej rozsądku. No ale materiały zostały rozdane, więc można poświęcić czas w domu.

9. "Dojdziesz tam, gdzie będziesz chciała naprawdę" Katarzyna Miller
Styl mówienia był interesujący. Podejście prelegentki do siebie z dystansem też plusuje. Co do treści... I się zgadzam, i się nie zgadzam. Podobnie jak augustyńskie "kochaj i rób, co chcesz" można zrozumieć różnie, bo w zależności od definicji miłości, tak i "rób, co chcesz" może być niebezpiecznym uleganiem kaprysom, a może być wolnością do bycia sobą. Dla mnie wielkie znaczenie ma wiara, i to Bóg ustala reguły mojego życia. Ja natomiast wierzę, że grając zgodnie z nimi, na pewno wygram. I nie zawsze moje "chcę" jest w zupełności zgodne z Jego wolą, więc muszę wybrać, za czym idę. Wierzę jednak (a też widzę w doświadczeniu), że On lepiej wie, czego ja chcę ;)
Jedna z rzeczy, które powiedziała Pani Katarzyna, nakłada się na moje niedawne przemyślenia. Też mam wrażenie, że w porównaniu do mnie, to inni mają ciężkie życie...
***
Takie oto są moje wrażenia. Mówiąc generalnie, nie żałuje inwestycji, jaką był przyjazd z Lublina. Chociaż nie wszystko do mnie przemawia i nie ze wszystkim się zgadzam (na szczęście!), uważam, że dobrze było usłyszeć wypowiedzi różnych środowisk. Jestem bogatsza o to doświadczenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz